Obudziłam się z krzykiem a do mnie przybiegła pani An czyli dyrektorka domu dziecka
-Znowu śnił ci się wypadek? - spytała a ja przytaknęłam głową na co kobieta mnie przytuliła a mi po policzku spłynęła łza jedna ponieważ więcej już ich nie było.
-Która godzina? - spytałam
-6:30-odpowiedziała kobieta na co ja szybko wyskoczyłam z łóżka i zaczęłam się ubierać ciągle powtarzając,, spóźnię się do szkoły" nagle pani An podeszła do mnie i powiedziała :
-dzisiaj nie idziesz do szkoły bo mam ci coś ważnego do przekazania-na co ja odpowiedziałam skinieniem głowy. Odkąd moi rodzice zginęli w wypadku mało się odzywam a w szkole wcale więc pani dyrektor wcale sie nie zdziwila gdy sie nie odezwalam tylko usiadlam na lozku a ona za mna i powiedziala:
-jak wiesz już od roku szukamy twojej rodziny bo ktos musi cie adoptowac poniewaz z naszym domem dziecka nie dzieje sie najlepiej i nie ma pieniedzy na jego utrzymanie a nie chcemy abys trafilado innego bo wuemy ze ci ciezko. Tak więc szukajac w aktach twojej rodziny okazalo sie ze twój dziadek miał brata ten brat ma syna a ten syn ma nieslubne dziecko który jest twoim kuzynem tak wiec skontaktowallismy sie z nim i spytaliśmy czy nie wzial by cie pod opieke a on sie zgodzil. Dzisiaj przyjezdza podpisywac papiery a juz jutro zamieszkasz z nim i jego zespolem. - zakończyła uśmiechając a ja w szoku zapytałam
-ma zespół?
-tak kojarzysz tych chlopaków co są na plakatach Amy? (Amy to jedna z podopiecznych domu dziecka)
-mhm to oni? - spytałam a ona pokiwala glowa na tak
-dobra idz sie ubieraj i zmykaj na śniadanie bo po śniadaniu przyjeżdza twój kuzyn - powiedziała pani An
-ok - powiedziałam z niechęcią. Poszłam do łazienki ubrałam sie w to
I poszłam na śniadanie jak zwykle wzięłam troche musli którego i tak nie tknęłam mieszając łyżką zaczęłam rozmyślać o tym jak zmieniło się moje życie po wypadku rodziców a mianowicie z wesolej dziewczyny stalam sie ponura dziewczyna która prawie wcale sie nie odzywa, dużo schudłam poniewaz malo jem. Nagle ktoś przeszkodził mi w rozmyślaniu siadając przy moim stoliku podniosłam głowę i zobaczyłam Mika. Mike był 17 - letnim podobiecznym tego domu dziecka jako jedyny nie traktował mnie jak wyrzutek spoleczenstwa i bardzo czesto probowal zaczac ze mna rozmowe choc zawsze na marne bo nigdy sie nie odzywalam. To nie tak ze nie chcialam rozmawiac po prostu mialam blokadę i nie mogłam sie odezwac. Nagle moj towarzysz sie odezwal przerywajac moje rozmyslanie
-to prawda ze zostaniesz adoptowana? - a ja nic nie mówiac lekko skinęłam głową
-jak się z tym czujesz? - spytał a ja wzruszylam ramionami a on powiedział
-należy ci sie dobry dom bo jestes super dziewczyną a i jeszcze jedno nikt nie ma ci za złe tego ze sie nie odzywalas bo cie rozumiemy - powiedział a mnie zatkało i wdusiłam z siebie tylko
-dziękuje wam a najbardziej tobie bo zawsze przychodziles do mnie i zaczynales rozmowę choć ja nigdy się nie odzywałam to tyi tak codziennie do mnie przychodziłeś-zakończyłam ze łzami w oczach a on nic nie mówiąc przytulił mnie i powiedział
-ej nie płacz mała bo i ja się rozpłaczę tą piękną chwile przerwała pani dyrektor która zawołała mnie do swojego gabinetu......
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz