niedziela, 8 listopada 2015

Rozdział 5

Ciemność wszędzie ciemność,ale nie jednak gdzieś tam w oddali pojawia się małe światełko.Z czasem powiększa się coraz bardziej,a gdy rozświetla już całą ciemność zaczynają pojawiać się postacie.Stają się wyraźne,a ja rozpoznaję w nich moich rodziców. Ludzie ci byli bardzo radośni,uśmiechali się do mnie i machali.
-Córeczko.-Odezwała się kobieta,łagodnym głosem.Teraz byłam już pewna tego,że są to osoby najważniejsze w moim życiu.I chociaż na chwilę zapomniałam o tym,że nie żyją,bo przecież ich widziałam.
-Nessi pamiętaj,że cię obserwujemy. Jesteśmy przy tobie właściwie cały czas.-Wypowiedział się tata.
-Wiemy,że ci nas brakuje i zamknęłaś się w sobie,ale w tej chwili najbardziej z tatą pragniemy żebyś znowu żyła tak jak kiedyś.Żebyś była wesoła,otwarta i szalona tak jak dawniej.-Powiedziała mama.
-Obiecasz że otworzysz się przed nimi.Wiesz przecież że oni nie są wcale tacy źli.-Tata miał rację,oni próbowali mnie poznać,a ja ich tak po prostu odpychałam.
-Obiecuję-Szepnęłam.
-Pamiętaj,kochamy cię i zawsze będziemy nad tobą czuwać.-Po wypowiedzeniu tego zdania obydwoje zaczęli odchodzić.Byli coraz dalej,aż w końcu całkowicie zniknęli i znów nastała ciemność.

Obudziłam się cała zalana potem,a z moich oczu automatycznie pociekły łzy.Pierwszy raz od ich śmierci miałam taki sen.Był tak bardzo realistyczny,miałam nadzieję,że gdy się obudzę oni będą tu ze mną.Ale jednak tak się nie stało.Siedziałam tak i szlochałam w poduszkę,wtedy drzwi od pokoju się uchyliły i stanął w nich Harry.Bardzo zdziwiłam się jego wizytą,po co on w ogóle tu przyszedł?
-Nessa co się stało?-Zapytał.Podszedł bliżej,zapalił nocną lampkę i usiadł na łóżku.Podniosłam głowę i ujrzałam jego przejętą minę.Poczułam w sobie taką wewnętrzną odwagę.
-Tęsknię za nimi.-Szepnęłam i spojrzałam na niego,było widać,że jest zdziwiony tym,że się odezwałam,ale w końcu musiałam przerwać tą barierę w sobie.
-Mała wiem,że ci ich brakuje,a my nigdy ich nie zastąpimy,ale chcemy żebyś była szczęśliwa.
-Dziękuje i jestem wam za to wdzięczna.-Powiedziałam,a ten się uśmiechną i otarła moje łzy.
-No już,będzie dobrze-Szepnął i mnie przytulił.Wtuliłam się w niego i przestałam płakać.Nie wiem kiedy,ale z powrotem zasnęłam

Obudziłam się gdy było już jasno,z zamiarem zaczęcia mojego starego nowego życia.Chcę być taka jak kiedyś,tylko w innej sytuacji.Była godzina 8:05 więc wstałam,podeszłam do okna za,którym pięknie świeciło słońce co jest rzadkością w listopadzie.Aż chcę się żyć przy takiej pogodzie.Wyciągnęłam z walizki ubrania i poszłam do łazienki.
Znalezione obrazy dla zapytania ubrania dla buntowniczki
Gdy z niej wyszłam udałam się do pokoju obok,nie wiedziałam do kogo on należy,ale widziałam jak wczoraj wchodził tam Niall.Zapukałam i usłyszałam ciche proszę,więc weszłam po woli.W pokoju stał Harry i układał sobie fryzurę.Znowu poczułam w sobie siłę,która dodawała mi odwagi.
-Hej,Nessa siadaj.-Wskazał na kanapę,gdzie podeszłam i usiadłam.-Co cię do mnie sprowadza?-Zapytał i wrócił do układania włosów.
-Wiesz gdzie jest Niall?-Zapytałam po czym poczułam niesamowitą ulgę.Miałam wrażenie,że teraz będzie już tylko lepiej.Pierwsze lody już przełamane.
-Wiesz chyba w pokoju u Liama.Zamawiają śniadanie,chodź to może się jeszcze załapiemy.-Zaśmiał się i razem wyszliśmy z pokoju.Weszliśmy do pomieszczenia na przeciwko,gdzie siedzieli Niall,Liam i jeszcze jakiś dwóch facetów.
-O już wstałaś.-Wydarł się Niall.No raczej skoro tu stoję.Pomyślałam i zaśmiałam się w duchu,moja wredna natura też się po woli ukazuje,więc jakoś to będzie.
-To jest Josh,a to Dany.Gitarzysta i perkusista.-Wyjaśnił Liam,Ci wesoło mi pomachali.
-Hej Ness.-Powiedzieli razem.
-Hej przeciez poznalismy sie wczoraj-Mruknęłam pod nosem,tak że nikt nie usłyszał.
-Musisz coś zjeść.Co chcesz?-Zapytał Niall,chociaż i tak pewnie myślał,że mu nie odpowiem. Zastanawiałam się na co mam ochotę,w końcu stwierdziłam,że dawno nie jadłam naleśników.Gdy już miałam powiedzieć co chcę chłopak odezwał się znowu.
-Dobra sam ci coś wybiorę.-Machnął ręką.
-Naleśniki.-Powiedziałam szybko,a wzrok wszystkich skierował się w moją stronę.Aż chciało mi się śmiać z ich min.Ale ich załatwiłam.Tylko Harry patrzył się w swój telefon i delikatnie podśmiechiwał się pod nosem.
-No co?-Zapytałam sama zdziwiłam się,że to powiedziałam.
-Kim jesteś i kto cię podmienił?-Spytał przerażony Liam.Wzruszyłam ramionami i usiadłam na brzegu kanapy,obok Josha.
-Jestem z ciebie taki dumny!-Cieszył się Loui.Przewróciłam oczami i czekałam na śniadanie,podczas gdy ci wrócili do normalnej rozmowy.Ktoś zapukał do drzwi,oni zachowywali się tak jak by nic nie słyszeli,więc poszłam otworzyć.Był to facet z obsługi z naszym posiłkiem.Już chwilę potem zajadałam się pysznymi naleśnikami z serem.
-O czuje jedzenie.-Do pokoju wleciał Niall,a za nim Zayn.
-Długo się nie nacieszysz,bo za chwilę musimy jechać.-Powiedział Liam i zaczął się zbierać.
-Gdzie?-Zapytałam,a wzrok Nialla i Zayna skierował się na mnie.Matko co za ludzie.
-Niall jesteś pewny,że to twoja kuzynka.-Zapytał się Zayn.
-Ona jest prawdziwa.-Niall niespodziewanie do mnie podszedł i uszczypnął,co trochę bolało.
-Ałaaa,ale jesteś głupi.-Wydarłam się,a wszyscy wybuchnęli śmiechem oprócz blondynka,który siedział oburzony.Po chwili wyszłam z pomieszczenia,ale usłyszałam jeszcze odpowiedź Louisa
-Jedziemy na próbę.-Krzyknął i już mnie nie było.Poszłam do siebie,spakowałam do torby telefon i inne sprzęty,żeby mi się nie nudziło.Wtedy ktoś zaczął pukać do moich drzwi,więc poszłam otworzyć.Był to Niall.
-Mogę wejść.-Kiwnęłam tylko głową i wpuściłam kuzyna do środka.-Ness zapomniałem,bo ja che ci coś powiedzieć.Dzisiaj zaczynasz naukę.-Te słowa totalnie mnie zaskoczyły.Przecież ja chodzę do szkoły w Londynie.Spojrzałam na niego zdziwiona,a ten się tylko zaśmiał.
-Masz prywatnego nauczyciela.Wiesz,że dużo podróżujemy i często nie było by cię w szkole,dlatego zgodnie stwierdziliśmy,że tak będzie lepiej.Będziesz mogła uczyć się na próbach,albo jak będziemy mieli jakiś wywiad czy coś.No,a jak będziemy dłuższy czas w Londynie,to będziesz chodziła do szkoły-Skończył swój monolog i wyciągnął coś zza swoich pleców.Był to kolorowy plecak.
-Kupiliśmy to dla ciebie.W środku są książki,które będą ci dzisiaj potrzebne.Podoba ci się?-Spojrzał na mnie i czekał na moją reakcję.Plecak był jasny,ale podobał mi się.
-Dziękuję,jest śliczny.-Powiedziałam i lekko się uśmiechnęłam.
-Dobra,chodź musimy już jechać.-Chwyciłam plecak i wyszliśmy z pokoju po czym udaliśmy się do samochodów.Siedziałam z Harrym i Zaynem,a reszta w drugim wozie.
-I co dzisiaj już nie będziesz się nudziła.-Poklepał mnie po ramieniu loczek.
-Taaa...już wolałam siedzieć i nic nie robić.-Jęknęłam i resztę drogi myślałam o moim nowym nauczycielu oraz jak będzie wyglądała ta moja indywidualna nauka.W końcu dojechaliśmy pod arenę.Ubrałam na plecy,ten nie szczęsny plecak i wlekłam się za nimi jak na skazanie.
-Nessa i tak się nie wykręcisz.-Zachichotał Harry.
-Ale wiesz chyba się źle czuje,muszę do toalety.-Mówiłam na jednym tchu i już chciałam zawrócić,gdy Zayn ze śmichem złapał mnie za ramie.
-Ale wiesz tu go raczej nie znajdziesz.-Zaśmiał się znowu.No tak w końcu szliśmy po parkingu.
-To pójdę pod krzaczek.-Powiedziałam zrezygnowana i szłam dalej.To co ujrzałam za sceną,przerosło moje najśmielsze oczekiwania.Przy jednym ze stołów stała Brook.Nie mogłam w to uwierzyć,wszystkiego bym się spodziewała,ale na pewno nie tego,że ją tu zobaczę.
-Brook.-Wydarłam się na całe gardło.I zaczęłam biec w jej stronę,ta zrobiła to samo i po chwili wpadłyśmy sobie w ramiona.
-Mała,bo mnie udusisz.-Zaśmiała się.
-Brook co ty tu robisz?-Nie miałam pojęcia skąd ona się tu wzięła.
-Kochana będę cię uczyć.-Znów zarechotała.
-Ale jak to?-Byłam w totalnym szoku.
-Wiesz zawsze chciałam zostać nauczycielką,więc teraz mam takie jakby praktyki.Nie cieszysz się?
-Oczywiście,że się ciesze.-Pisknęłam szczęśliwa.Dziewczyna oplotła mnie swoim ramieniem i ruszyłyśmy w stronę zdezorientowanych chłopaków z zespołu.Patrzyli na nas jak na kosmitów, szoku,że nie mogli się ruszyć.Nie wytrzymałam i wybuchnęłam moim głupkowatym śmiechem.Brook pokręciła tylko z rozbawieniem głową.
-Cześć jestem Brook,nauczycielka Ness.-Przedstawiła się,a ci patrzyli raz na mnie jak opanowuje śmiech i raz na nią.
-Miło cię poznać-Pierwszy ogarnął się Harry.
-To wy się znacie?-Zadał głupie pytanie Niall.
-Ona mnie wychowywała.-Odpowiedziałam,a ich oczy zrobiły się jeszcze większe.
-Znam Ness od urodzenia.Kiedyś faktycznie się nią opiekowałam.-Wyjaśniła dziewczyna,a ich jakby olśniło.
-No to teraz wszystko jasne.-Zaśmiał się Zayn.
-Dobra,musimy zacząć próbę.Nessa,a na ciebie czekają lekcje.-Powiedział Harry i już ich nie było.
-No,wiem że nie lubisz się uczyć,ale proszę posłuchaj mnie przez chwilę.-Poprosiła Brook i zaczęłyśmy nudne lekcje.Siedziałyśmy tak z 4 godziny,nudziłam się niesamowicie.Wszystko dość szybko łapałam i Brook mnie nawet pochwaliła.W końcu moja męczarnia dobiegła końca,z ledwością wstałam z krzesła bo już prawie się do niego przykleiłam.Wtedy też usłyszeliśmy donośny głos ze sceny.KONIEC PRÓBY,DZIĘKUJE BARDZO.Te słowa dodatkowo mnie ożywiły bo oznaczało to że nie będę musiał dłużej tu siedzieć.
-No Ness,chodź jedziemy do hotelu.Musisz coś zjeść.-Usłyszałam głos Liama.
-Pójdę pod jednym warunkiem.-Powiedziałam,a ten zaskoczony się na mnie spojrzał.
-Ona jedzie z nami.-Wskazałam na Brook,a oby dwoje spojrzeli na mnie zaskoczeni.A ja chciałam tylko trochę czasu spędzić z osobą która tak jakby należy do mojej rodziny.
-Po pierwsze ona ma imię,a po drugie nie wiadomo czy ona w ogóle będzie chciała z tobą jechać,ty mała buntowniczko.-Po tych słowach oboje spojrzeliśmy na dziewczynę wyczekująco.Wiedziałam że się zgodzi,w końcu trochę ją już znam.
-No pewnie,stęskniłam się za tobą buntowniczko.-Zaśmiała się i wszyscy ruszyliśmy w stronę parkingu.Po pół godzinie byliśmy już w hotelu,ich jak zawsze zatrzymały fanki.Dlatego my z Brook pojechałyśmy już windą na górę i poszłyśmy do mojego pokoju.
-No widzę że niektóre rzeczy się nie zmieniły.-Mówiła rozglądając się po pokoju.
-Nie wiem o czym ty mówisz?-Powiedziałam z oburzeniem,chociaż domyśliłam się że chodzi o bałagan panujący w pomieszczeniu.
-Może byś tu trochę ogarnęła co?-Pokiwałam tylko przecząco głowa.
-Jak dla mnie to tu jest porządek.-Powiedziałam od niechcenia i rzuciłam się na łózko.
-Zupełnie jak Matt.-Gdy wypowiedziała to imię od razu podniosłam głowę do góry i spojrzałam się na nią. Przypomniały mi się te wszystkie chwile z nim spędzone,te dobrze i te złe.
-Właśnie mała czemu zerwałaś z nim kontakt?-Zapytała,a ja od razu opowiedziałam jej o tym co od dawna mnie dręczy.
-Wiesz że Matt jest dla mnie jak brat,ale gdy trafiłam do domu dziecka nasz kontakt znacznie się pogorszył. Mieszkałam na drugim końcu Londynu,więc nie spotykaliśmy się często.Chodziliśmy do innych szkół.On miał swoje obowiązki,a ja swoje.I przestałam do niego pisać i dzwonić dlatego że..-głos mi się załamał, dziewczyna przytuliła mnie do siebie i dokończyłam moją wypowiedź.-To było ode mnie silniejsze.Gdy z nim rozmawiałam,albo pisałam miałam tą świadomość że więcej mogę go nie zobaczyć.To bardzo bolało,nie chciałam sobie robić nadziei dlatego urwałam kontakt.Myślałam wtedy że będzie lepiej jak o mnie zapomnicie.Ale teraz bardzo,ale to bardzo żałuje.-Skończyłam swój monolog,a po twarzy spłynęły mi łzy.
-Och,mała przecież my nigdy o tobie nie zapomnimy.Nie mogli byśmy,przecież ja nigdy nie zapomnę dwójki dzieciaków siedzących na huśtawce i całujących się.-Zagwizdała,a mi od razu przypomniała mi się opowieść mamy,bo sam tego za dobrze nie pamiętam,byłam za mała.Miałam wtedy z 4 lata,a Matt z 5-6.Pojechaliśmy tamtego wieczoru do rodziny Josanów na kolację.Było lato więc siedzieliśmy na dworze.Ja bujałam się z Mttem na huśtawce i wtedy jego rodzice zaczęli się całować.My postanowiliśmy też spróbować i wyszło na to że najpierw zderzyliśmy się nosami,a potem nasze usta się spotkały.Zrobiono nam wtedy zdjęcie,które do dzisiaj widnieje w moim albumie.
-Może zadzwonisz do niego,na pewno się ucieszy.-Powiedziała i uśmiechnęła się zachęcająco.
-Nie wiem,zastanowię się.
-Dobra koniec czułości,bierz się za sprzątanie bo trochę ci to zajmie.-Mówiła mierząc wzrokiem mój pokój.
-No,ale tu jest czysto.-Jęczałam.
-Wypuszczę cię z pokoju jak będzie porządek.-Zarządziła i wyszła.Nie miałam innego wyjścia,więc zaczęłam sprzątać

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz