sobota, 19 marca 2016

Druga część

Druga część opowiadania pod linkiem.

Epilog

*Oczami Ness*
Wstałam w południe i już wiedziałam co to za dzień. Dzień mojego wyjazdu. Poszłam do łazienki i wykonałam poranną toaletę. Z walizki wyciągnęłam ubrania na dziś. Zdecydowałam się na czarne legginsy z białymi krzyżami, szara bluzkę, skórzaną kurtkę, czarne wysokie koturny i biżuterię.
Mój makijaż składał się tylko z podkładu, czarnej kredki do oczu, tuszu do rzęs i czerwonej szminki. Gdy ubrałam się to poszłam do kuchni. Vici siedziała już przy stole i piła kawę. 
Po tym jak pomogłam się dziewczynie spakować, założyłyśmy okulary przeciwsłoneczne i razem z walizkami weszłyśmy do wcześniej zamówionej taksówki, która zawiozła nas na lotnisko. Po wszystkich formalnościach wsiadłyśmy do samolotu i już po chwili byłyśmy już w powietrzu.

*Oczami Louisa*
Siedzieliśmy sobie w salonie, gdy nagle z góry usłyszeliśmy krzyk Harrego. Pobiegliśmy w kierunku pokoju Ness. Już po chwili ogarnęliśmy, że rzeczy dziewczyny zniknęły. Na stoiku nocnym przy ramce z naszym zdjęciem stała koperta. Podszedłem i otworzyłem kopertę po czym zacząłem czytać na głos.
Cześć
Wiem, że prawdopodobnie nie zrobi to na was wrażenia, ale chcę wam powiedzieć jak cholernie mnie zraniliście. Myślałam, że wy naprawdę mnie lubicie, a wy cały czas udawaliście. Nie będę się tu rozpisywać, bo to nie ma sensu. Chciałam wam tylko powiedzieć, że wylatuję tam gdzie wy chcieliście mnie wysłać, więc jak to Niall ujął nie będziecie zbierać po dupie za mnie. A i zapomniałabym NIENAWIDZĘ WAS!
PS. Karma do was wróci
Ness
Po moich policzkach płynęły łzy. Popatrzyłem po wszystkich chłopakach. Nawet Zayn płakał i już wiedziałem, że poczucie winy nas zabije.

*Oczami Nialla*
Gdy Louis zaczął czytać wiadomość od Ness moje życie się zawaliło. Nie mogłem uwierzyć w to jak ją zraniliśmy a najbardziej ja.

*Oczami Harrego*
Mimo, że z Ness ciągle się przedżeźnialiśmy bardzo ją lubiłem była dla mnie jak siostra. A teraz najprawdopodobniej nigdy jej nie zobaczę.

*Oczami Zayna*
Spierdoliliśmy na całego. Próbowałem być twardy, ale nie mogłem.

*Oczami Liama*
Nigdy sobie nie wybaczę tego, że wyrządziliśmy jej tyle krzywdy.

*Oczami Maxa*
Obudziłem się rano z wielkim bólem głowy. Gdy tylko odzyskałem prawidłową ostrość widzenia zobaczyłem wystającą kartkę z mojej kieszeni. Złapałem za nią, otworzyłem i zacząłem czytać
Drogi Maxie!
Wiem jestem pojebana. Nie powiedziałam wam, że wyjeżdżam. Otóż to. Wyjeżdżam. Na drugi koniec świata. I to nie z własnej woli. Po prostu muszę. 
Przepraszam 
Ness
Nie mogłem w to uwierzyć. Właśnie straciłem najlepszą przyjaciółkę.
*Oczami Dominica*
Obudziłem się gdy tylko poczułem ból. Okazało się, że spadłem ze stołu.
-Ej wypadło ci coś-powiedział jakiś chłopak wskazując na leżącą obok kartkę.
Otworzyłem ją i zacząłem czytać
Drogi Dominicu!
Wiem jestem pojebana. Nie powiedziałam wam, że wyjeżdżam. Otóż to. Wyjeżdżam. Na drugi koniec świata. I to nie z własnej woli. Po prostu muszę.
Przepraszam
Ness
Nie wierząc w to co jest napisane wziąłem telefon do ręki i wybrałem numer dziewczyny. Niestety pojawiał się komunikat o tym, że taki numer nie istnieje. Teraz już wiedziałem, że to wszystko to jest prawda.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Druga część pod linkiem.

Rozdział 37

#5 DNI PÓŹNIEJ#
*Oczami Ness*
Całe 5 dni spędziłam u Vici. Po tym jak usłyszałam w wiadomościach jak oczerniają mnie, że to przeze mnie Nialla zwinęła policja to nie miałam zamiaru patrzeć na żadnego z nich. Nie mogłam już nawet wychodzić z domu bez obawy, że ktoś mnie rozpozna i naśle na mnie prasę. Dzisiaj jest niestety ostatni dzień kiedy tu jestem, bo jutro muszę tam wrócić, aby się spakować na wieczorny wyjazd. Wspólnie z Vici zdecydowałyśmy, że idziemy dzisiaj na jakąś domówkę do jej znajomych. To właśnie tam mam oznajmić Maxowi i Dominicowi o tym, że wyjeżdżam. A teraz stoję przed szafą i próbuje wybrać jakiś strój, ponieważ jest to impreza o tematyce lat 80. Zdecydowałam się na róża stylizację, niebieskie rajstopy i czarne zwykłe szpilki. Makijaż zrobiłam kolorowymi cieniami i różową szminką.
-Wyglądasz zabójczo-powiedziała Vici, gdy tylko mnie zobaczyła.
-Ty za to wyglądasz seksi-powiedziałam puszczając jej oczko po czym obydwie się zaśmiałyśmy.
Gdy tylko znalazłyśmy się w budynku, w którym odbywała się impreza złapałyśmy za alkohol. Po jakimś 4 drinku byłam już podpita więc co za tym idzie odważniejsza. Wyruszyłam na poszukiwania moich jeszcze przyjaciół. Znalazłam ich nad basenem. Niestety byli kompletnie pijani i naćpani. Nic do nich nie docierało. Poszłam z powrotem do kuchni, gdzie znalazłam 2 kartki i długopis. Zdecydowałam się napisać do nich listy, w których wszystko wyjaśnię. Najpierw napisałam do Maxa. Później do Dominica. Zgięłam kartki i poszłam nad basen. Chłopaki nadal tam siedzieli. Włożyłam im odpowiednie kartki do kieszeni, pocałowałam w policzki i ze łzami w oczach weszłam z powrotem do budynku, aby odnaleźć przyjaciółkę. Czerwonowłosa siedziała na kanapie z jakąś inną dziewczyną.
-Vici wychodzę-powiedziałam.
-Dlaczego?-spytała ze zmarszczonymi drzwiami.
-Idę się spakować do nich. Mam nadzieję, że będą spali więc uniknę spotkania z nimi-wytłumaczyłam.
-Och. Okej. Masz tu klucze od domu mojej siostry jak zrobisz to co masz zrobić to idź tam ja później też przyjdę-powiedziała podając mi pęk kluczy.
-Dzięki-powiedziałam.
Wyszłam z budynku i poszłam w kierunku domu chłopaków. Gdy już się tam znalazłam wyjęłam swoje klucze i otworzyłam drzwi. Ściągnęłam swoje szpilki i położyłam obok drzwi, aby nie robić hałasu. Wszyscy już spali. Skierowałam się do mojego starego pokoju. Otworzyłam szafę i wyjęłam z niej 2 duże walizki. Zaczęłam pakować do niej ubrania. Nie brałam wszystkich. Te takie cukierkowe zostawiłam, bo wiedziałam, że i tak nie będę w nich chodzić. Schowałam także wszystkie moje pamiątki i albumy, a także takie rzeczy jak laptop czy tablet. Poszłam do łazienki po resztę moich rzeczy i je także schowałam. Rozejrzałam się dookoła czy, aby na pewno wszystko wzięłam. Gdy stwierdziłam, że to już wszystko wyjęłam z szafki kartkę i długopis po czym do nich także napisałam list. Włożyłam go do czystej koperty i postawiłam obok naszego wspólnego zdjęcia. Rozejrzałam się jeszcze raz dookoła i ze łzami w oczach złapałam za walizki wychodząc z pokoju po cichu. Jakoś zeszłam na dół z tymi walizkami nikogo nie budząc. Poszłam do drzwi wejściowych. Założyłam moje szpilki i razem z walizkami wyszłam z budynku. Zamknęłam drzwi na klucz i zaczęłam iść w kierunku domu, w którym spędziłam ostatnie dni. Obróciłam się jeszcze raz i popatrzyłam na dom gdzie myślałam, że wszystko się ułoży. Z moich oczu pociekły łzy, a ja nawet nie starałam się ich wstrzymywać. Gdy tylko znalazłam się u mojego celu wykonałam toaletę i prysznic po czym położyłam się na łóżku i zasnęłam.

Rozdział 36

*Oczami Nialla*
Nie wiem dlaczego wykrzyczałem to wszystko. Teraz to Ness na pewno się już do mnie nie odezwie. Ona zawsze była dla mnie dobra. Pamiętam jak wykrzyczała wszystko w twarz Brook, gdy ta mnie zostawiła
/retrospekcja/
-Niall wiem, że zranię cię tymi słowami, ale nie możemy być już dłużej razem. Poznałam kogoś lepszego. Przykro mi-powiedziała blondynka, a ja stałem i nie wiedziałem co powiedzieć.
-Tobie przykro?! Zabawiłaś się jego uczuciami i jest ci przykro?! Wiesz co c powiem?! Niall ma szczęście, że to trwało tak krótko, bo jesteś zwykłą dziwką!-krzyczała Ness stojąca obok mnie broniąc.
-Ty też przeciwko mnie?! A gdzie jest to wielkie 'Przyjaźń na zawsze'?! To ty jesteś zwykłą suką!-krzyczała już teraz moja była.
-Oj no proszę cię! Taką szmatą jak ty to bym nawet podłogi nie wytarła!-krzyknęła Ness, a blondynka wyleciała z naszego domu jak strzała.
-Nie musiałaś tego robić-powiedziałem do kuzynki.
-Ale chciałam. Poza tym ty także nie dałbyś mnie nigdy skrzywdzić-powiedziała pewnie, a ja ją przytuliłem.
/koniec retrospekcji/
Już wtedy wiedziałem, że bardzo ją zranię. Wyciągnąłem z kieszeni foliową paczuszkę, pełną białego proszku, oraz wódkę wcześniej kupioną w sklepie. Rozsypałem kokainę na stoliku w parku i zrobiłem dwie równe kreski. Zwinąłem banknot w rulonik i wciągnąłem najpierw jedną kreskę, a po chwili drugą. Odkręciłem alkohol i wziąłem dużego łyka. Moje gardło i nos piekły, ale teraz liczyło się tylko to, aby zapomnieć.
*Oczami Louisa*
Mój sen został przerwany przez nieustanny dzwonek do drzwi. Wstałem niechętnie z łóżka wiedząc, że chłopaki i tak nie pójdą otworzyć. Ubrałem na siebie czarne spodnie dresowe i zszedłem po schodach na dół. Otworzyłem drzwi wejściowe, za którymi zobaczyłem 2 policjantów trzymających Nialla za ramiona. Chłopak był zakuty w kajdanki i już z daleka dało się wyczuć silna woń alkoholu.
-Witam nazywam się Christopher Wide, a to jest Charlie Crush jesteśmy z policji w Londynie. Rano dostaliśmy zgłoszenie od przechodniów o niebezpiecznym i pijanym mężczyźnie w parku. Zatrzymaliśmy go i sprawdziliśmy dowód. Zameldowany jest tu i teraz pytanie, czy pan się nim zajmie, czy mamy brać go na izbę wytrzeźwień-powiedział jeden z nich, a ja nawet się nie zastanawiając odpowiedziałem.
-Zabierzcie go. Nie wiadomo, czy nie będzie agresywny-powiedziałem patrząc w oczy mojemu 'przyjacielowi'.
-Oczywiście. Będzie go mógł Pan odebrać jutro o godzinie 8:00 rano.-powiedział drugi z nich.
-Dobrze, Do widzenia-powiedziałem.
-Do widzenia-ostatnie co widziałem to to jak wsadzają ledwo przytomnego Nialla do radiowozu, a później zamknąłem drzwi.
Poszedłem do góry się ubrać wiedząc, że już nie zasnę. Wychodząc już ubranym od siebie z pokoju zerknąłem do pokoju Ness. Niestety dziewczyny w nim nie było. Nie robiłem wielkiej afery, bo wiedziałem, że ona jest mądra i nie zrobi nic głupiego. To nie tak, że się o nią nie martwię, bo martwię jak cholera, ale znam ją. Zszedłem na dół do kuchni zrobić śniadanie. Postawiłem na zwykłe kanapki. Dorobiłem jeszcze kawę i już po chwili siedzieliśmy przy stole ja, Liam, Zayn i Harry. Chłopaki, gdy dowiedzieli się, że Ness nie ma jakoś specjalnie się nie zdziwili, ale gdy dowiedzieli się, że wysłałem Nialla na wytrzeźwiałke zaczęli się najnormalniej w świecie śmiać. 
#5 godzin później#
Siedzę sobie z Zaynem na kanapie cały dzień grając na xboxie, aż tu nagle wpada Harry z gazetą w ręku. Podał nam ją, a mi w oczy rzucił się wielki nagłówek "Niall Horan z One direction niebezpieczny?!"
Otworzyłem gazetę na odpowiedniej stronie i zacząłem czytać na głos
"Niall Horan z One direction był dzisiaj widziany w parku. Niestety chłopak był pijany i jak podają świadkowie zdarzenia niebezpieczny. Wierząc w opowieści przechodniów blondyn darł się na całe gardło i przewracał stoliki. Na szczęście do niczego więcej nie doszło, ponieważ już po chwili piosenkarza zabrała policja. Jak myślicie co jest powodem zachowania Nialla?"
-Sam sobie zasłużył-powiedziałem.
-Tak? Sprawdź tt-powiedział Harry. Wyciągnąłem telefon i juz po chwili czytałem twetty naszych fanów.
"One direction się rozpada przez tą całą Ness" , "Gdy nie było tej laleczki wszystko było dobrze" , "To przez tą małą sukę to ona niszczy naszego Niallerka" itp. Nie mogłem już tego czytać.
-Mamy przejebane-powiedzieliśmy całą trójką.

Rozdział 35

*Oczami Ness*
Gdy Niall praktycznie wykrzyczał mi w twarz to, że wcale go nie obchodzę łzy stanęły mi w oczach, ale odwróciłam się i szybko pobiegłam do pokoju, aby żaden z nich nie zobaczył mnie w takim stanie. Rzuciłam walizkę na podłogę i wskoczyłam na łóżko. Przygryzałam wargę tak mocno, że po chwili poczułam metaliczny posmak krwi. Niestety nawet to nie pomogło i już po chwili moje oczy wypełniły się słoną cieczą, a parę z nich znalazły swoje ujście na moich rozgrzanych policzkach. Mój smutek zastąpiła wściekłość. Podeszłam do lustra wiszącego na ścianie i poprawiłam makijaż. Otworzyłam okno i wyjrzałam na dół. Z okna do ziemi może być jakieś 2,5 metra. No cóż raz się żyję. Wyrzuciłam walizkę i po chwili usłyszałam lekki huk modliłam się tylko, aby żaden z nich go nie usłyszał. Nie tracąc czasu siadłam na parapecie wystawiając nogi w powietrze.Ściągnęłam moje obcasy i rzuciłam tam gdzie walizka. Odepchnęłam się i w locie ugięłam swoje nogi. Wylądowałam w pozycji kucającej, a moje nogi niemiłosiernie bolały. Usłyszałam trzask drzwi i nie zważając na ból nóg podbiegłam do walizki, a później przed siebie wybiegając za ogrodzenie. Szybko jak na mnie dotarłam do parku i siadłam na ławce i ubrałam z powrotem buty wyciągając telefon z kieszeni.
/-Halo? Vici? To ja Ness
/-Ness? Gdzie ty jesteś miałaś być u mnie 2 godziny temu
/-Wiem, te debile mnie zatrzymały, ale im uciekłam
/-To gdzie ty jesteś?
/-W parku niedaleko mojego domu
/-Zadzwoń po taksówkę
/-Nie mam kasy
/-Yyyyy....Czekaj tam będę za kilka minut
/-Tylko weź się pospiesz, bo jakoś niezbyt się tu bezpiecznie czuję pod okiem jakiś pijanych facetów
/-Zaraz będę
To ostatnie co od niej usłyszałam, a później był tylko dźwięk zakończonego połączenia. Siedziałam na ławce i czekałam. Po kilku minutach zobaczyłam idącą w moim kierunku Vici. Gdy czerwonowłosa podeszła do mnie przywitałyśmy się buziakiem w policzek. Złapałyśmy się za ręce i zmierzałyśmy w kierunku jej domu. Niestety musiałyśmy przejść obok tych typków.
-Ej laleczki gdzie idziecie?-spytał jeden z nich kierując się w naszą stronę. Nic mu nie odpowiedziałyśmy tylko dalej szłyśmy. Z zewnątrz wyglądało to jakbyśmy były spokojne, ale nikt nie słyszał jak biły nam serca. Vici także się bała. Wywnioskowałam to po tym, że coraz mocniej ściskała moją rękę. Gdy ci faceci byli coraz bliżej nas to szepnęłam do przyjaciółki.
-Na trzy biegniemy-ona kiwnęła głową na potwierdzenie moich słów-Raz....Dwa....Trzy
Wystrzeliłyśmy jak z procy. Biegłyśmy ile sił w nogach co nie było łatwe zważywszy na to, że miałyśmy wysokie obcasy. Na szczęście ci faceci byli za bardzo pijani, aby za nami biec, a tym bardziej nas dogonić. Stanęłyśmy dopiero pod jej domem. Zdyszane i spocone. Nagle jak gdyby nigdy nic zaczęłyśmy się śmiać. Po lekkim uspokojeniu naszego ataku weszłyśmy do jej domu. Był to mały domek jednorodzinny. Dziewczyna zaprowadziła nas po schodach do góry. Otworzyła drzwi i moim oczom ukazał się pokój. 
    
-Witam w moim tymczasowym azylu-usłyszałam przy uch głos Vici-Wiem, że to nie spełnienie marzeń, ale będziemy musiały spać w jednym łóżku.
-Jest okej-powiedziałam uśmiechając się do niej.
Po wypakowaniu walizki i wzięciu prysznica położyłyśmy się z dziewczyną na łóżku i już po chwili objął mnie morfeusz.

sobota, 12 marca 2016

Zaproszenie

Chciałabym was zaprosić na nowe fanfiction więcej informacji pod linkiem . Xxx

Rozdział 34

*Oczami Louisa*
Gdy Niall z Ness skończyli się kłócić, a dziewczyna wybiegła z domu pobiegłem za nią, ale nie wiedziałem, że dziewczyna jest taka szybka. Już po krótkiej chwili zniknęła z mojego pola widzenia. Wykończony biegiem wróciłem do domu. Razem z chłopakami czekaliśmy na dziewczynę po raz kolejny. Tym razem przyszła około godziny 18:30 i bez żadnego słowa udała się do swojego pokoju. Niall chciał do niej iść, ale zatrzymałem go mówiąc:
-Zostaw ją, bo tylko pogorszysz sytuację-chłopak pokiwał głową na zgodę, ale widziałem jak przez jego twarz przechodzi cień żalu.
Po chwili dziewczyna zeszła na dół z torbą na ramieniu.
-Wybierasz się gdzieś?-spytał Niall, ale ona nawet na niego nie spojrzała-Spytałem o coś.
-Będę nocować u przyjaciółki, coś jeszcze chcesz wiedzieć? Co jadłam na śniadanie? O której byłam w toalecie?-jej głos ociekał jadem.
-Nigdzie nie idziesz-powiedział pewnie Niall.
-Ty mi nie będziesz mówić co ja mam robić!-krzyknęła wściekle dziewczyna.
-Jesteś pod moją opieką, więc mogę-powiedział cwanie.
-Jeszcze-powiedziała dziewczyna.
-Ale jednak, a później będziesz mogła robić co ci się podoba, bo mnie to już nie będzie interesować, a jak na razie nie zamierzam przez ciebie dostawać po dupie!-krzyknął Niall, a dziewczyna odwróciła się i pobiegła na górę.
-Pojebało cię?!-krzyknąłem na niego.
-O co ci chodzi?-spytał blondyn jak gdyby nigdy nic.
-Małego jeszcze dostała kopniaka od życia?! Jeszcze ty jej dopierdalaj! Mało jej już złego wyrządziliśmy?!-krzyczałem wściekły.
-Mogła nie zachowywać się jak rozwydrzona smarkula-wzruszył ramionami.
-A zadałeś sobie pytanie dlaczego tak się zachowuje?! Ja ci odpowiem, bo kurwa jest na nas wściekła za to co jej zrobiliśmy! Nie możesz jej za to winić!-bylem już na maksa wściekły.
-A co ty jej tak bronisz? Zakochałeś się? Przyznaj się ile razy już ją przeleciałeś-zaśmiał się chłopak a ja zaciskałem pięści żeby się a niego nie rzucić, a chłopaki stali obok nas przysłuchując się sytuacji.
-Czy ty jesteś mądry?! Przypominam ci, że to twoja 14-letnia kuzynka debilu! A wiesz dlaczego tak jej bronię?! Bo wiem jaką krzywdę jej wyrządziliśmy! Ale ty nie! A wiesz dlaczego?! Bo nie chcesz przyznać się do swojego pierdolonego błędu! Jesteś zwykłym skurwielem!-chłopak rzucił się na mnie wymierzając mi cios w twarz, nie będąc dłużny uderzyłem go z pięści w brzuch, nie doszło do kolejnych ciosów, bo chłopaki nas rozdzielili.
-Uspokójcie się!-krzyknął Harry.
-Nie będzie mi frajer ubliżał-powiedział Niall.
-Niall, Louis ma rację zachowałeś się jak dupek-powiedział Liam.
-Nawet ty przeciwko mnie?! A miałem cię za przyjaciela!-krzyknął tylko blondyn i wyrwał się chłopakom wybiegając z domu.
-Co mu się stało?-pytał Liam.
-Brał-odpowiedział Zayn, a my wszyscy patrzyliśmy na niego jak na kosmitę.
-Niall?-spytał niedowieżając Harry.-Ale dlaczego?
-Żeby zapomnieć o poczuciu winy-powiedział Zayn.
-Jeżeli tak dalej pójdzie to One direction zakończy swoją działalność-powiedziałem tylko i poszedłem na górę.
****************************************************************************************************************
I jak podoba się rozdział?

czwartek, 10 marca 2016

Rozdział 33

*Oczami Ness*
Gdy dostałam się do starbucksa Vici już na mnie czekała. Wyglądała super. Miała na sobie niebieską, krótką spódniczkę z zamkiem na środku, czarną krótką koszulkę, skórzaną kurtkę bez rękawów, czarne lity i plecak podobny do mojego.
 Przywitałyśmy się z dziewczyną buziakiem w policzek. 
-No hej laska co tam?-spytała entuzjastycznie przyjaciółka.
-A idź mój kuzynek próbował dawać mi kazanie, ale wybiegłam z domu i przez najbliższe 2 dni do niego nie mam zamiaru wracać-powiedziałam a dziewczyna uśmiechnęła się szeroko.
-Jak chcesz możesz zatrzymać się u mnie-powiedziała.
-Byłoby cudownie-uśmiechnęłam się-Ale co na to twoi rodzice?
-Moi rodzice są w Argentynie, a ja mieszkam ze starszą siostrą, której nigdy nie ma więc luz-wytłumaczyła.
-No to super, ale teraz chodź na te zakupy-powiedziałam ciągnąc dziewczynę za rękę gdy kelner podała nam nasze kawy na wynos.
#2 godziny później#
Ja na tych zakupach wzbogaciłam się o super bluzki:
    
Bluzy:
    
Wiele par potarganych spodni:
I dużo spodenek:
Po zakupach udałam się do domu spakować ubrania na nocki u Vici.

Rozdział 32

*Oczami Nialla*
Gdy razem z chłopakami wróciliśmy ze studia do domu to zajrzałem od razu do pokoju Ness. Moje zdziwienie sięgało zenitu gdy jej tam nie zastałem.
-Ej chłopaki przeszukajcie dom Ness nie ma!!!-krzyknąłem spanikowany, a po chwili już słyszałem tylko bieganie i wołanie Ness. Sam także zacząłem przeszukiwać dom kawałek po kawałku. Niestety dziewczyny nigdzie nie było.
-I co?-spytałem chłopaków, gdy wszyscy byliśmy w salonie.
-Nigdzie jej nie ma-powiedział Liam.
-Przeszukaliśmy każdy kąt-przytakując powiedział Zayn.
-Może uciekła z domu? Wiecie wyprowadziła się-podsunął pomysł Harry.
-Nie sądzisz, że wtedy wzięłaby swoje rzeczy?-obalił pomysł Louis-Sądzę, że powinniśmy zaczekać na nią do jutra, a jeżeli się nie zjawi zadzwonimy na policję.
-Dobra to nie jest zły pomysł-powiedziałem i siadłem na kanapie, a po chwili chłopaki zrobili to samo.
#2 dzień#
-Która godzina?-spytałem.
-13:56-powiedział Zayn.
-Gdzie ona jest?-pytałem.
-Spokojnie na pewno wróci-odpowiedział Liam i w tym momencie usłyszeliśmy trzask drzwi. Wszyscy jak na zawołanie wstaliśmy z kanapy i pobiegliśmy w kierunku dźwięku. To co tam zobaczyliśmy zwaliło z nóg każdego z nas. Ness wyglądająca jak nie ona w dodatku ledwo trzymająca się na nogach.
-O mój boże-złapałem się za głowę.
-Czy ona jest pijana?-spytał Harry.
-I naćpana-pokiwał głową Zayn.
-Dziewczyno co ty ze sobą zrobiłaś?!-krzyknąłem.
-Chuj was to powinno obchodzić-syknęła w naszym kierunku.
-Ness-westchnąłem.
-Spierdalaj-powiedziała tylko i poszła w kierunku swojego pokoju.
-Boże co my zrobiliśmy?-spytał Liam słabym głosem.
-Zniszczyliśmy ją-powiedział Louis.
*Oczami Ness*
Gdy tylko przekroczyłam próg domu i rzuciłam szpilki obok drzwi przy mnie znalazło się 5 chłopaków. Gdy mnie zobaczyli oczy o mało nie wyszły im z orbit.
-O mój boże-złapał się za głowę mój 'kuzynek'
-Czy ona jest pijana?-spytał Harry.
-I naćpana-pokiwał głową Zayn.
-Dziewczyno co ty ze sobą zrobiłaś?!-krzyknął blondyn a we mnie wezbrała się złość.
-Chuj was to powinno obchodzić-syknęłam w ich kierunku.
-Ness-westchnął Niall.
-Spierdalaj-powiedziałam tylko i poszłam w kierunku swojego pokoju. Jako, że nie byłam w stanie wykonać toalety rzuciłam się na łóżko i po chwili spałam jak zabita.
#Drugi dzień rano#
Moja głowa pękała. Zrobiło mi się niedobrze, więc szybko zerwałam się z łóżka i pobiegłam do łazienki. Klękłam przed toaletą i zaczęłam wymiotować. Po tym jak zwymiotowałam już wszystko stanęłam przed umywalką i opłukałam usta wodą. Rozebrałam się z sukienki, która miałam na imprezie 2 dni temu. Weszłam pod prysznic, gorąca woda zmywała ze mnie wszystkie brudy. Umyłam jeszcze głowę i wyszłam z kabiny owijając ciało w ręcznik, drugi zaś użyłam do zrobienia turbanu na włosach. Stanęłam przed umywalką i umyłam zęby, po czym ogoliłam nogi i pachy. W samym ręczniku poszłam do pokoju i wybrałam z szafy ubrania na dziś. Zdecydowałam się na białe spodnie w czarne wzorki, czarną bluzę z białym krzyżem na środku, czarne lity, czarną czapkę i skórzany plecak z ćwiekami.
Zrobiłam mocny makijaż taki jak ostatnio i zostawiłam rozpuszczone włosy. Gotowa spakowałam wszystkie potrzebne rzeczy do plecaka i wyszłam z pokoju kierując się do kuchni. Ignorując wszystkich siedzących przy stole otworzyłam szafkę i wyjęłam tabletki przeciwbólowe i wodę z lodówki. Po tym jak wzięłam proszki i butelkę wody schowałam do plecaka miałam zamiar wyjść z kuchni, ale zatrzymał mnie Niall łapiąc za rękę.
-Dlaczego tak się zachowujesz?-spytał patrząc na mnie smutno.
-Bo tak-odpowiedziałam krótko.
-Nie rozumiesz, że niszczysz sobie życie?!-chłopak podniósł głos.
-Nie muszę tego robić! Wy już to zrobiliście za mnie!-krzyknęłam i wyrwałam rękę z uścisku wybiegając szybko z domu. Przez chwilę ktoś za mną bieg, ale mnie zgubił, gdy wbiegłam do parku i schowałam się za jakimś drzewem. Gdy już unormowałam swój oddech wyciągnęłam telefon szukając numeru Vici, który podała mi wczoraj. Gdy znalazłam odpowiedni numer napisałam sms.
Wiedziałam, że na nią mogę liczyć. W ciągu mojej krótkiej rozmowie z Vici chłopaki non stop próbowali się do mnie dodzwonić, aż w końcu zdenerwowana wyłączyłam telefon. Dziękując bogu za nową fryzurę i okulary przeciwsłoneczne dzięki, który paparazzi mnie nie rozpoznali.

Rozdział 31

*Oczami Ness*
Usłyszałam klakson więc szybko wyszłam z domu zamykając go na klucz. Pod moim domem stał Max swoim nie tak tanim samochodem. Wsiadłam do pojazdu i przywitałam się z chłopakiem buziakiem w policzek. Cała półgodzinna droga do domu Dominica minęła nam na rozmowie. Zazwyczaj to on komplementował moją fryzurę i kolczyki. Gdy wysiedliśmy z auta pod domem naszego przyjaciela od razu uderzyła nas bardzo głośna muzyka. Przed domem na trawniku bawiło się już mnóstwo osób, tak samo przy basenie. Wszędzie było pełno czerwonych kubeczków i pustych butelek po alkoholu. 
-Zabawę czas zacząć-powiedziałam do przyjaciela z uśmiechem.
#5 godzin później#
Zabawa jest na całego. Mi już kręci się w głowie. Śmieję się sama do siebie przez paloną wcześniej marihuanę.
-Ej ludzie kto chcę?!-krzyknął Dominic do ludzi znajdujących się najbliżej pokazując na woreczki z białym proszkiem.
-Chcesz?-spytał mnie Max na co pokiwałam ochoczo głową. Mój przyjaciel poszedł po jeden woreczek i po chwili rozsypywał już kreski na stole. Zwinął  w rulonik banknot, który przystawił do dziurki w nosie, drugą zatykając palcem i pociągnął całą kreskę do nosa. Po chwili naśladując jego ruchy zrobiłam to samo, a biały proszek zaczął mnie łaskotać w nozdrza. Mój przyjaciel zaczął klaskać i widać, że kokaina już nieźle u niego działa chociażby po rozszerzonych źrenicach. Po chwili mój świat zaczął wirować, a ja śmiałam się nawet z najmniejszych rzeczy.
#rano#
Obudziłam się z potwornym bólem głowy. Znajdowałam się na podłodze obok przytulających mnie Maxa i Dominica. Nie mam pojęcia jak ja się tu znalazłam i to w takiej pozycji. Próbowałam się podnieść, ale na marne, ponieważ ramiona moich przyjaciół ciasno mnie oplatały. Na szczęście z pomocą przyszła mi jakaś czerwonowłosa dziewczyna. Podniosła i przesunęła ich ramiona na drugą stronę dzięki czemu ja mogłam się wydostać. Gdy stałam już na własnych nogach mogłam bliżej przyjrzeć się nieznajomej. Miała kolczyki w policzkach, 4 w dolnej wardze i w przegrodzie nosowej. Miała wściekło-czerwone włosy i była mniej więcej w moim wzroście, a jej zielone oczy były tak hipnotyzujące, że zazdrościłam jej ich.
-Cześć jestem Victoria, dla przyjaciół Viki-przedstawiła się dziewczyna wyciągając do mnie dłoń.
-Ness-powiedziałam podając jej rękę-Nie jesteś stąd prawda?
-Nie na co dzień mieszkam w Buenos Aires w Argentynie, skąd wiesz?-spytała marszcząc brwi.
-Akcent-powiedziałam na co dziewczyna się zaśmiała-I to jest całkiem zabawne, bo ja mam zamieszkać w Argentynie od przyszłej niedzieli.
-To całkiem dobrze się składa, bo ja wracam do domu w przyszłą niedzielę-zaśmiała się dziewczyna-Czekaj, czekaj czy to czasem nie ciebie adoptowali ci chłopcy z tego zespołu One coś?
-Tak mnie-mój uśmiech momentalnie znikł.
-Ej co jest?-spytała dziewczyna troskliwym wzrokiem.
-O prócz tego, że adoptowali mnie tylko i wyłącznie dla rozgłosu i w przyszłą niedzielę jadę do Argentyny do mojej nowej rodzinki to nic takiego-powiedziałam a dziewczyna patrzyła na mnie ze współczuciem.
-A to skurwiele-powiedziała dziewczyna, a ja się uśmiechnęłam-Jeżeli chcesz to mogę ich zniszczyć.
-Nie, niech robią co chcą teraz to ja im zniszczę życie tak jak oni zrobili to ze mną-powiedziałam pewnie, a dziewczyna przybiła mi piątkę. Coś czuję, że będziemy się dogadywać.
-Ej zostało jeszcze, chcesz?-spytała dziewczyna wyciągając woreczek z białym proszkiem.
-Dawaj-powiedziałam do niej i już po chwili mój humor się poprawił. Do narkotyków dołączyliśmy wódkę i już po chwili robiliśmy powtórkę ze wczoraj. Gdy byłyśmy już nieźle zalane zamówiłam sobie taksówkę z małą pomocą ledwo żyjącego Dominica, którego obudziła Vici. Gdy usłyszałam klakson wyszłam z domu (na bosaka bo w takim stanie nie mogłam utrzymać się na szpilkach) , w którym był taki bajzel, że masakra. Bełkocząc podałam kierowcy adres na co starszy facet wywrócił oczami. Gdy znalazłam się pod domem, który do niedawna był także moim zapłaciłam kierowcy należytą sumę i wysiadłam z pojazdu. Lekko się zataczając i trzymając swoje szpilki w rekach weszłam do domu. Gdy tylko przekroczyłam próg wszyscy chłopcy momentalnie znaleźli się obok mnie.