czwartek, 10 marca 2016

Rozdział 31

*Oczami Ness*
Usłyszałam klakson więc szybko wyszłam z domu zamykając go na klucz. Pod moim domem stał Max swoim nie tak tanim samochodem. Wsiadłam do pojazdu i przywitałam się z chłopakiem buziakiem w policzek. Cała półgodzinna droga do domu Dominica minęła nam na rozmowie. Zazwyczaj to on komplementował moją fryzurę i kolczyki. Gdy wysiedliśmy z auta pod domem naszego przyjaciela od razu uderzyła nas bardzo głośna muzyka. Przed domem na trawniku bawiło się już mnóstwo osób, tak samo przy basenie. Wszędzie było pełno czerwonych kubeczków i pustych butelek po alkoholu. 
-Zabawę czas zacząć-powiedziałam do przyjaciela z uśmiechem.
#5 godzin później#
Zabawa jest na całego. Mi już kręci się w głowie. Śmieję się sama do siebie przez paloną wcześniej marihuanę.
-Ej ludzie kto chcę?!-krzyknął Dominic do ludzi znajdujących się najbliżej pokazując na woreczki z białym proszkiem.
-Chcesz?-spytał mnie Max na co pokiwałam ochoczo głową. Mój przyjaciel poszedł po jeden woreczek i po chwili rozsypywał już kreski na stole. Zwinął  w rulonik banknot, który przystawił do dziurki w nosie, drugą zatykając palcem i pociągnął całą kreskę do nosa. Po chwili naśladując jego ruchy zrobiłam to samo, a biały proszek zaczął mnie łaskotać w nozdrza. Mój przyjaciel zaczął klaskać i widać, że kokaina już nieźle u niego działa chociażby po rozszerzonych źrenicach. Po chwili mój świat zaczął wirować, a ja śmiałam się nawet z najmniejszych rzeczy.
#rano#
Obudziłam się z potwornym bólem głowy. Znajdowałam się na podłodze obok przytulających mnie Maxa i Dominica. Nie mam pojęcia jak ja się tu znalazłam i to w takiej pozycji. Próbowałam się podnieść, ale na marne, ponieważ ramiona moich przyjaciół ciasno mnie oplatały. Na szczęście z pomocą przyszła mi jakaś czerwonowłosa dziewczyna. Podniosła i przesunęła ich ramiona na drugą stronę dzięki czemu ja mogłam się wydostać. Gdy stałam już na własnych nogach mogłam bliżej przyjrzeć się nieznajomej. Miała kolczyki w policzkach, 4 w dolnej wardze i w przegrodzie nosowej. Miała wściekło-czerwone włosy i była mniej więcej w moim wzroście, a jej zielone oczy były tak hipnotyzujące, że zazdrościłam jej ich.
-Cześć jestem Victoria, dla przyjaciół Viki-przedstawiła się dziewczyna wyciągając do mnie dłoń.
-Ness-powiedziałam podając jej rękę-Nie jesteś stąd prawda?
-Nie na co dzień mieszkam w Buenos Aires w Argentynie, skąd wiesz?-spytała marszcząc brwi.
-Akcent-powiedziałam na co dziewczyna się zaśmiała-I to jest całkiem zabawne, bo ja mam zamieszkać w Argentynie od przyszłej niedzieli.
-To całkiem dobrze się składa, bo ja wracam do domu w przyszłą niedzielę-zaśmiała się dziewczyna-Czekaj, czekaj czy to czasem nie ciebie adoptowali ci chłopcy z tego zespołu One coś?
-Tak mnie-mój uśmiech momentalnie znikł.
-Ej co jest?-spytała dziewczyna troskliwym wzrokiem.
-O prócz tego, że adoptowali mnie tylko i wyłącznie dla rozgłosu i w przyszłą niedzielę jadę do Argentyny do mojej nowej rodzinki to nic takiego-powiedziałam a dziewczyna patrzyła na mnie ze współczuciem.
-A to skurwiele-powiedziała dziewczyna, a ja się uśmiechnęłam-Jeżeli chcesz to mogę ich zniszczyć.
-Nie, niech robią co chcą teraz to ja im zniszczę życie tak jak oni zrobili to ze mną-powiedziałam pewnie, a dziewczyna przybiła mi piątkę. Coś czuję, że będziemy się dogadywać.
-Ej zostało jeszcze, chcesz?-spytała dziewczyna wyciągając woreczek z białym proszkiem.
-Dawaj-powiedziałam do niej i już po chwili mój humor się poprawił. Do narkotyków dołączyliśmy wódkę i już po chwili robiliśmy powtórkę ze wczoraj. Gdy byłyśmy już nieźle zalane zamówiłam sobie taksówkę z małą pomocą ledwo żyjącego Dominica, którego obudziła Vici. Gdy usłyszałam klakson wyszłam z domu (na bosaka bo w takim stanie nie mogłam utrzymać się na szpilkach) , w którym był taki bajzel, że masakra. Bełkocząc podałam kierowcy adres na co starszy facet wywrócił oczami. Gdy znalazłam się pod domem, który do niedawna był także moim zapłaciłam kierowcy należytą sumę i wysiadłam z pojazdu. Lekko się zataczając i trzymając swoje szpilki w rekach weszłam do domu. Gdy tylko przekroczyłam próg wszyscy chłopcy momentalnie znaleźli się obok mnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz