czwartek, 3 marca 2016

Rozdział 26

*Oczami Ness*
Louis leży w śpiączce już 8 dni. Każdy dzień wygląda tak samo. Rano wstajemy, jemy śniadanie i jedziemy do szpitala, aby spędzić tam czas do wieczora. I tak cały czas. Gdy dzisiaj przyszliśmy do szpitala to na początku wszystko było jak na co dzień ale po jakimś czasie z sali szatyna maszyny zaczęły wydawać głośne piski. Lekarze zaczęli wbiegać i wybiegać do pokoju krzycząc, że trzeba go reanimować. Każdy z nas słysząc te słowa momentalnie pobladł i miał w oczach łzy. Po jakimś czasie poczułam na sobie czyjś wzrok odwróciłam się ale nikogo tam nie zobaczyłam. Po chwili uczucie jakbym była obserwowana zniknęło. W sali Louisa maszyny przestały piszczeć. A po jakimś czasie na korytarz wyszedł lekarz.
-Musieliśmy reanimować pacjenta, ale udało się i jego stan jest już stabilny jeżeli chcecie możecie do niego wejść ale pojedynczo - powiedział i jak gdyby nigdy nic odszedł. Do sali Lou wszedł jego ojczym z 2 najmłodszymi siostrami. Po kilku minutach wyszli a ich miejsce zajęła Lottie, później Fizzy, Paul, Harry, Liam, Zayn, Niall, Lou, Tom i w końcu przyszedł czas na mnie. Weszłam do białej sali gdzie na łóżku leżał Louis. Nie był tym samym chłopakiem był blady jak biała pościel w której spał, Miał wory pod oczami i był podpięty do tysiąca różnych kabelków. Siadłam na krzesełku obok jego łóżka i niepewnie złapałam go za rękę. 
-Wiesz  Lou nie wiem czy mnie słyszysz ale wszystkim nam ciebie brakuje, twoich żartów, twojego śmiechu, ogólnie ciebie całego. Bez ciebie w domu jest tak cicho i nudno. Od dnia kiedy zabrało cię pogotowie jesteśmy w szpitalu od rana do wieczora. Martwimy się o ciebie. Nie wiesz nawet ile łez już wylaliśmy nie wiedząc czy kiedykolwiek się obudzisz. - po moich policzkach płynęły strumienie łez-Proszę wróć do nas-powiedziałam cicho i poczułam lekki uścisk ręki. Spojrzałam na chłopaka i zobaczyłam jak otwiera oczy. Momentalnie się do niego przytuliłam co nie było łatwe przez liczną ilość kabelków.
-Dobra bo mnie udusisz-powiedział cicho a ja się szybko odsunęłam czując pieczenie na policzkach. Wcisnęłam guzik przy łóżku Louisa a po chwili do sali wpadł lekarz. Widząc, że jego pacjent się obudził uśmiechnął się lekko ale szczerze.
-No Panie Tomlinson pospało się trochę hmmm....?-spytał żartobliwie lekarz.
-A mimo to czuję się jakby przejechał po mnie czołg-odpowiedział szatyn.
-To jest normalne, ale teraz muszę poprosić ciebie Ness abyś wyszła, bo muszę zbadać pacjenta-zwrócił się do mnie lekarz a ja nie zdziwiłam się, że powiedział do mnie po imieniu, bo odkąd tu jesteśmy rozmawialiśmy parę razy. Wyszłam z sali z wielkim uśmiechem na twarzy i wszyscy czekający na sali popatrzyli na mnie jak na ufo.
-Louis się obudził!-powiedziałam a oni mieli miny jakbym miała dwie głowy, a po chwili się ocknęli i chcieli już do niego iść, ale powstrzymałam ich mówiąc, że ma teraz robione badania. Po jakiejś godzinie czekania na pozwolenie w końcu mogliśmy wejść do sali przyjaciela. Momentalnie wszyscy się na niego rzucili. Do samego wieczora spędziliśmy czas rozmawiając na wszystkie tematy, a szpital opuściliśmy dopiero wtedy jak pielęgniarka powiedziała, że czas odwiedzin się skończył.

1 komentarz:

  1. Rozdział cudowny. Dobrze że w końcu się obudził. Ciekawe co bedzie dalej. Czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń